poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 1

   
To nie jest sprawiedliwe!-Jess tupnęła zdenerwowana nogą. Ilekroć próbuje postawić przed nimi swoje zdanie, słyszy "Jesteś dzieckiem,musisz się jeszcze dużo nauczyć". Tylko, że ona przecież żyje na tym świecie 17 lat, więc ma coś do powiedzenia jest chyba istotą rozumną i  widzi co się dzieje wokół niej. Six chwyciła ją za ramie.

Zostaw to.Nie wygrasz z rodzicami, oni zawszę postawiają na swoim.-szepnęła jej do ucha. Jess pokręciła głową i sapnęła.

Ja też zawszę postawiam na swoim.- Wypowiedziawszy te słowa Jess pobiegła za swoimi pokręconymi rodzicami. Przebiegła korytarz w szkole, mijając tłoczących się uczniów. Kilka razy wpadła na kogoś sapiąc pośpiesznie "Przepraszam". Gdy dobiegła do do drzwi wejściowych, zatrzymała się. Dokładnie nie wiedziała co chce im powiedzieć  nie zdążyła ułożyć żądnej ckliwej przemowy. Postanowiła improwizować. Popchnęła drzwi i wybiegła.


CZEKAJCIE!- Jess podbiegła do rodziców, którzy już mieli zamiar wsiąść do samochodu. Oparła się o samochód ciężko dysząc i próbując wydobyć z siebie jakieś słowa-Nie... niee.,, możecie.Nie możecie mi ... tego zrobić.. musicie... mnie wysłuchać. Choć ten jeden raz.- Spojrzała błagalnie w oczy mamy. Rodzice popatrzyli po sobie i  kiwnęli głowami aby kontynuowała.-Dziękuję.Ta dziewczyna Monik  kłamie ja jej nie uderzyłam.Od miesiąca przecież nie sprawiałam problemów w końcu zrozumiałam, że powinnam się zmienić. Ona próbuje wszystkim wmówić, że jestem winna, ponieważ mnie nie cierpi! Przysięgam nie dotknęłam jej, musicie mi uwierzyć.-Jess przestała wymachiwać rękoma i stanęła bez ruchu spoglądając to na tatę to na mamę.


Dziecko.-Zaczęli obydwoje-Decyzja zapadła, już nic nie zmienisz. Może i mówisz prawdę, może i nie lecz ten obóz będzie dla ciebie pomocny możliwe, że dzięki niemu nie trafisz do poprawczaka.- Mama spojrzała smutno na nią gdy skończyła mówić. Jess stała jeszcze 10 minut na parkingu po tym jak zostawili ją i odjechali samochodem. Analizowała każde słowo wypowiedziane przez jej mamę.-Poprawczak- szepnęła.


Jess weszła do klasy na język angielski. Usiadła koło swojej przyjaciółki Six na końcu sali obok okna. Słowa które mama wypowiedziała nie dawały jej spokoju "Może i mówisz prawdę, może i nie...."  Jak to może i nie ?? Przecież mówiła prawdę. Cholerną prawdę. I jeszcze ten poprawczak, co ta wredna Monik musiała im naopowiadać, że zagrozili jej poprawczakiem. Miała tego wszystkiego dość, nie mogła nic zrobić. Monik wróciła do domu, więc nie mogła jej przesłuchać ani wygrażać, że przekuje jej sztuczny biust pineskami jak nie odwoła oskarżeń. Zostało jej jedynie czekać.

Niezły misz masz, co nie?- klepnęła ją Six po plecach. Właściwie nigdy nie rozumiała jej dziwnego sposobu mowy.Podobno u niej w Europie zachodniej tak się mówi. Jednak miało to swój urok dzięki czemu w ogóle zaczęły się przyjaźnić. Pamięta to jak dziś, kiedy Six podeszła do niej i wypowiedziała te kluczowe słowa "Joł, wiesz że czarny jest passe?Taka obciachuwa, mówię ci lepiej zacznij nosić te landrynkowe gówna od razu poczujesz się seksi" Jess uśmiechnęła się w duchu na te wspomniane słowa.

EJ! ty mnie słuchasz czy latasz w chmurach?- Six machała jej ręką przed nosem.-Słucham cię  mój kwiatuszku.- Zabrała jej rękę i uśmiechnęła się trzepocząc rzęsami.

Bardzo śmieszne, nie podlizuj się - rzuciła w nią gumką do mazania.-Dzisiaj.U mnie.O 20.Łóżko.Popcorn.Ploteczki.Pogaduchy.- Jess pokiwała głową. Potrzebowała tego, a zwłaszcza teraz kiedy nie zobaczy swojej przyjaciółki przez najbliższe 3 tygodnie.Każda jej cząstka ciała mówiła żeby uciekła lecz umysł podpowiadał jej, że lepiej jest stawić czoło problemowi i miał racje. Nie może wiecznie uciekać, musi stawić temu czoło. Zresztą co może być strasznego na takim obozie ? Oprócz bandy nastolatków wyjętych z pod prawa, mieszkanie w jakimś drewnianym bóg wie jak zasyfionym od robali domku i zmaganie się z tęsknotą za domem. Tak ten miesiąc zapowiada się cudownie....